Geoblog.pl    drumbun    Podróże    Mołdawia 10/2008    Orhei
Zwiń mapę
2008
29
paź

Orhei

 
Mołdawia
Mołdawia, Orhei
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 544 km
 
14.20 wyjazd w kierunku Orhei. tu chcieliśmy zobaczyć cerkiew św. Dymitra z XVII w. oraz pomnik jej fundatora, Wasyla Lupu. W cerkwi akurat odbywał się skromny ślub. W trakcie okazało się, że pan młody nie umie sie przeżegnać, ale ksiądz nie robił z tego problemu.
16.40 wyjazd. Za Orhei droga zrobiła się całkiem dobra, i pojawiało się na niej coraz więcej samochodów, i to nie były tylko Łady czy Wołgi, ale i Toyoty, Lexusy, BMW, Mercedesy... wszystkie z rejestracjami zaczynającymi się od litery "C". Jak "Chisinau". Dwupasmowka. Był to przedsmak tego, co czekało nas w stolicy.

Do Kiszyniowa dotarliśmy już po zmroku. Miasto wielkości Lwowa, a jednak wiele większe, wybudowane z iście radzieckim rozmachem. Ulice po 6 pasów, wieżowce, hotele na tysiące miejsc. Do jednego takiego zajrzeliśmy. Przestronny hol w stylu z lat 70-tych, jeden z takich w których obracał się półświatek i walutowe prostytutki. Niestety cena, którą nam zaproponowano - taka sama, jak nazwa hotelu: Kosmos. Obok hotelu znajduje się biuro "Adresa", które oferuje wynajem mieszkań na krótkie terminy. Wybraliśmy mieszkanie 2-pokojowe kilka przecznic dalej za cenę 2,5 raza niższą. Procedura jest prosta: z katalogu ze zdjęciami wybierasz sobie mieszkanie, płacisz za pierwszą dobę (lub zostawiasz ekwiwalent w walucie, jeśli nie masz jeszcze lei), plus 100 lei za klucz - potem zwracane. Dostajesz klucze, adres i mapkę Kiszyniowa. Resztę zapłaciliśmy następnego dnia, po obejrzeniu mieszkania. Panie badzo pomocne i chętnie udzielają informacji, pomogły nam znaleźć cerkiew, którą planowaliśmy zwiedzić następnego dnia, księgarnię, supermarket. Robią także rejestrację, która jednak, jak twierdziły, jest już od trzech lat nieobowiązkowa (na granicy nikt o nią nie pytał). W biurze, jak i wszędzie, można się bez problemów dogadać po rosyjsku - w czasie naszej podróży nie spotkaliśmy ani jednej osoby, która by nie znała rosyjskiego, natomiast spotkaliśmy taką, która nie znała mołdawskiego.
Zrobiliśmy zakupy w supermarkecie (ceny jak w Polsce albo nawet wyższe), poszliśmy na krótki spacer w poszukiwaniu baru (nie znaleźliśmy nic odpowiedniego, za to natknęliśmy się na muzeum radzieckiej techniki wojennej, gdzie zobaczyłam na własne oczy moją imienniczkę - Katiuszę - postrach hitlerowskiej armii), po czym udalismy się spać.

* apartament w hotelu Cosmos - ok. 1500 lei;
* mieszkanie 2-pok. w biurze adresa - 40-70euro. www.adresa.md, Biuro czynne całą dobę;

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
drumbun
Katarzyna Łoza
zwiedziła 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 33 wpisy33 9 komentarzy9 123 zdjęcia123 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
27.10.2008 - 02.11.2008